Przez całe życie słyszałam, że jestem piękna - od rodziców, rodziny i ludzi w kościele. Żadna osoba, którą kochałam i szanowałam, nie zasiała cienia wątpliwości co do mojej urody, inteligencji czy poczucia humoru. Dzięki tym zapewnieniom poradziłam sobie, gdy dokuczano mi w szkole podstawowej, zyskałam niewiarygodną pewność siebie, także tę wynikającą z wiary w Boga. Miałam przekonanie, że chcę zostać pielęgniarką. Byłam całkowicie pewna swojej przyszłości. A potem wszystko się zmieniło.

POZA KONTROLĄ

Zauważyłam, że moje nastroje i emocje zaczęły wymykać się spod kontroli, nie potrafiłam sobie z nimi poradzić. Stały się tak silne, że nie umiałam się na niczym skupić. Przez kilka tygodni byłam w depresji, a potem budziłam się pewnego dnia z uczuciem, jakbym wypiła dziesięć filiżanek kawy, gotowa non-stop stawiać czoła całemu światu. To trwało kilka tygodni, po czym znów wpadałam w depresję, pojawiały się nawet myśli samobójcze. Zdiagnozowano u mnie chorobę dwubiegunową. Od tej pory już nie patrzyłam na siebie tak samo.
W wyniku tej diagnozy zaczęłam zmagać się z rzeczami, które do tej pory nie były dla mnie problemem. Czułam się zraniona, przestraszona i smutna. Nagle ta piękna, inteligentna, zabawna, pewna siebie dziewczyna gdzieś zniknęła. Chociaż moja choroba nie była widoczna na zewnątrz, wydawało mi się, że wszyscy ją widzą - to wywoływało takie poczucie wstydu i porażki, jakiego nigdy wcześniej nie doznałam. Mogłam coś zrobić, aby temu zapobiec - myślałam. Powinnam była wiedzieć. Wycofałam się z życia kościoła i zaczęłam pogrążać się w nienawiści do siebie samej, użalaniu nad sobą, krytykowaniu i zniekształcaniu wszystkiego, co do tej pory myślałam na swój temat. Kiedy co rano patrzyłam w lustro, płakałam, bo nie byłam wystarczająco dobra. Byłam wadliwa, byłam nienormalna. Byłam szalona. Chora.

NIEWYSTARCZAJĄCO DOBRA DLA BOGA

Myślałam, że skoro nie jestem wystarczająco dobra dla siebie samej, to nie mogę też być wystarczająco dobra dla Boga. Kiedy tylko pomyślałam o czytaniu Pisma Świętego, modlitwie czy pójściu do kościoła, czułam się zniechęcona, zawstydzona i pusta. Miałam poczucie, że nie mam Bogu do zaoferowania nic oprócz gniewu, pytań, niechęci i żalu. Byłam jak Kain. Z pewnością Bóg nie chciał mnie słuchać. Sama nie chciałabym siebie słuchać.

Ale ta skrajna sytuacja zmusiła mnie do ponownej oceny życia. Próbowałam sobie radzić z diagnozą i relacją z Bogiem na własną rękę i to się nie sprawdziło. Zupełnie nie działało.
Wzięłam Biblię i zaczęłam czytać, i to wtedy pozwoliłam Bogu, aby przywrócił mi siły. Bóg okazał mi w tym trudnym czasie niewiarygodną miłość i miłosierdzie.

Padłam na kolana i modliłam się słowami Psalmu 17,6: Wzywam Cię, bo Ty mnie wysłuchasz, o Boże! Nakłoń ku mnie Twe ucho, usłysz moje słowo. W tym momencie oddałam Bogu lęk, poczucie zagubienia, wątpliwości i poczucie winy, które towarzyszyły mi, gdy myślałam o swoim życiu z chorobą dwubiegunową. Potrzeba było wytrwałości w modlitwie, czytaniu Pisma Świętego i uczęszczaniu do kościoła, abym doszła do miejsca, w którym jestem teraz. Musiałam wprost i szczerze rozmawiać z Bogiem, prosząc Go o to, aby całkowicie zmienił sposób, w jaki patrzę na siebie.

Bóg podsunął mi fragment z Pisma: Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę (Psalm 139,14). Czytając te słowa, naprawdę się uśmiechnęłam i poczułam spokój. Bóg faktycznie mnie kocha; poświęcił czas na to, aby mnie stworzyć, ukształtować. I w Jego oczach zawsze będę taką, jaką mnie uczynił: Jego córką, Jego ukochanym dzieckiem.

Dzięki Jego nieskończonej, przewyższającej wszystko miłości, jestem kimś więcej niż tylko diagnozą, kimś więcej niż tylko zaburzeniem. Trudno mi było pojąć w pełni odwieczne znaczenie tej wiedzy. Jestem cudownym dziełem!

JESTEŚ WSPANIAŁYM DZIEŁEM!

Bóg poświęcił nam czas. Dopilnował każdego szczegółu, aby obdarować nas życiem i uczynić ludźmi, jakimi dzisiaj jesteśmy. Księga Rodzaju 1,31 mówi: A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre. Bóg cieszy się swoim stworzeniem; Bóg cieszy się nami, bo stworzył nas na Swój obraz. W Nim nie ma wstydu, poczucia winy, brzydoty, braku, wątpliwości. Bóg kocha nas, swoje stworzenia.

POROZMAWIAJ ZE SWOIM LEKARZEM

Jeśli czujesz, że twoje emocje wymykają się spod kontroli, niezwykle ważne jest, abyś porozmawiał o tym ze swoim lekarzem. Będzie mógł ci wyjaśnić, co się z tobą dzieje.

Jeśli potrzebujesz profesjonalnej pomocy możesz skorzystać z Chrześcijańskich punktów poradnictwa. Adresy znajdziesz na stronie [Chrześcijańskie punkty poradnictwa], Kraków [Poradnia Droga], Wrocław [Zosia i Tomek Lewandowscy], Warszawa [Centrum poradnictwa na Północy].

Co szczególnie cię poruszyło w tym artykule? Czy chciałbyś porozmawiać o czymś konkretnym? Wypełnij poniższy formularz, a jeden z naszych mentorów skontaktuje się z tobą jak najszybciej. Nasi mentorzy nie są doradcami. To zwykli ludzie, gotowi dołączyć do innych w ich życiowej podróży ze współczuciem i szacunkiem.




Autor artykułu: DOMONIQUE FRANCOIS